Wodniacy należą, obok między innymi Straży Granicznej i Straży Pożarnej do tak zwanej grupy MSWiA, skupiającej instytucje odpowiedzialne za bezpieczeństwo w kraju. O ile nad Strażą Pożarną minister spraw wewnętrznych ma pełen nadzór, to nad WOPR nie ma żadnego.
Szef MSWiA nie ma więc możliwości ingerowania w personalia, mimo że WOPR dostaje dotacje państwowe. W tym roku ministerstwo przeznaczy na wodniaków blisko 1,5 miliona złotych. 870 tysięcy na bieżącą działalność, a 600 tysięcy na sprzęt. Jaki jest budżet WOPR w skali kraju nikt nie wie, bo terenowe oddziały nie muszą przysyłać sprawozdań.
Tygodnik zwraca też uwagę, że warszawskie WOPR razem jeleniogórskim, sudeckim i z południowej Wielkopolski nie uznają władz centralnych instytucji. Paweł Ościk, instruktor z Warszawy nazywa je kolesiostwem, historycznymi układami i sitwą. Więcej na ten temat w "Newsweeku".
newsweek/km/ab