Według "Newsweeka" czarę goryczy miały przelać atak Urbańskiego na kardynała Stanisława Dziwisza oraz zamieszanie z przyznaniem odznaczenia Wojciechowi Jaruzelskiemu.
Urbański wydał oświadczenie, że generał został wpisany na listę odznaczonych podstępem i wbrew woli prezydenta. Tymczasem tygodnik, który rozmawiał z urzędnikami kancelarii, pisze, że przez ręce szefa, czyli Andrzeja Urbańskiego, przechodzą wszystkie dokumenty trafiające potem do Lecha Kaczyńskiego.
Na razie wszyscy trzęsa się, że wylecą z roboty - powiedział "Newsweekowi" jeden z prezydenckich urzędników. Ale może najbardziej powinien się martwić sam Andrzej Urbański? - kończy pytaniem retorycznym tygodnik.
Newsweek/jędras/kaczmarek