Przede wszystkim dla Greków ten mecz to coś więcej niż tylko sportowe emocje. Wielu z nich wierzy, że to właśnie Niemcy odpowiadają za fatalną sytuację gospodarczą ich kraju. W ostatnich miesiącach w greckich gazetach nie brakowało podobizn niemieckich polityków przebranych w mundury nazistów. "Przywieźcie nam Merkel" to jeden z prasowych tytułów sprzed kilku dni, kiedy wiadomo już było, że to Niemcy czekają na Greków w ćwierćfinale.
Sami Niemcy są nieco bardziej powściągliwi. Choć niektórzy z przekąsem porównują grecką drużynę do greckiej gospodarki. Politycznego podtekstu w dzisiejszym meczu nie uda się uniknąć. Zwłaszcza, że jeden z napastników reprezentacji Grecji nosi takie samo nazwisko jak nowy grecki premier. Zresztą niewykluczone, że Antonis Samaras przyjedzie na mecz do Gdańska i zasiądzie w loży honorowej obok niemieckiej kanclerz.
IAR