Sąd w Oslo zdecydował dzisiaj, że przedłuży Breivikowi areszt o 12 tygodni i ograniczy mu prawo do wizyt i korespondencji. Proces mężczyzny ma rozpocząć się 16 kwietnia przyszłego roku.
Rozprawa przed sądem w Oslo była jednocześnie pierwszym publicznym wystąpieniem Breivika. Mężczyzna wykorzystał okazję, aby powiedzieć, że jest oficerem nowerskiego Ruchu Oporu i oskarżyć sąd o reprezentowanie ideologii wielokulturowości, której celem jest zniszczenie społeczeństwa. Prowadzący rozprawę sędzia skutecznie uniemożliwił mu jednak wygłaszanie dłuższych oświadczeń. "Breivik jest osobą świadomą siły takich propagandowych przemówień i tego, co może zdziałać poprzez publiczny proces" - podkreśla ekspert do spraw terroryzmu z Norweskiego Instytutu Studiów Obronnych Anders Romarheim.
Swoje poglądy Breivik przedstawił w opublikowanym w internecie manifeście. Określił się w nim jako przedstawiciel małej grupy, która "chce przejąć kontrolę nad Europą Zachodnią, by wprowadzić tam konserwatyzm". Mieszkająca w Norwegii polska pisarka, filozof i intelektualistka, profesor Nina Witoszek podkreśla, że Breivik uważa się wprawdzie za obrońcę konserwatyzmu w Europie, ale jego poglądy są mocno niespójne. "To jest absolutny bigos. Trochę jest w tym z faszyzmu, trochę z "Mein Kampf", trochę Marksa, trochę Lenina. To jest połączenie totalitarnych kawałków ale z różnych totalitarnych ideologii, na prawo i na lewo" - powiedziała Polskiemu Radiu prof. Nina Witoszek.
Anders Breivik przyznał się do przeprowadzenia zamachów na budynki rządowe i do masakry na wyspie Uteoya. Twierdzi jednak, że nie było to przestępstwo.
IAR