Wcześniejsze zapowiedzi starań o pełne członkostwo wywołały poważne zaniepokojenie dyplomatyczne niemal na całym świecie. Pojawiły się bowiem obawy o wybuch nowego konfliktu na Bliskim Wschodzie. Mimo intensywnych negocjacji z palestyńskimi liderami, Stanom Zjednoczonym nie udało się skłonić władz Autonomii do rezygnacji ze złożenia wniosku. Z kolei Izrael uznał, że wniosek składany przez Mahmuda Abbasa nie będzie miał mocy prawnej.
Od kilku dni trwają intensywne zabiegi dyplomatów, by jeszcze przed rozpoczęciem sesji ONZ powrócić do zerwanych ponad rok temu palestyńsko-izraelskich negocjacji. Jeden z członków tzw. Kwartetu Bliskowschodniego, były brytyjski premier Tony Blair uważa, że to obecnie jedyne dobre wyjście z sytuacji. "Uważam, że w tym tygodniu powinniśmy spróbować osiągnąć znaczący postęp w kwestii państwa palestyńskiego i ponownego rozpoczęcia rozmów. To najlepsza droga do sprawiedliwości dla Palestyńczyków i bezpieczeństwa dla Izraelczyków" - oświadczył Blair.
Palestyńczycy mają domagać się oficjalnego uznania ich państwa w granicach z 1967 roku ze stolicą w Jerozolimie. To właśnie wtedy Izrael rozpoczął okupowanie wschodniej części Jerozolimy, Zachodniego Brzegu Jordanu i Strefy Gazy. Wiadomo już jednak, że ewentualną rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ w tej sprawie zablokują Stany Zjednoczone.
Również sami Palestyńczycy są podzieleni w tej kwestii. Wniosek popiera ugrupowanie Fatah z którego wywodzi się Mahmud Abbas. Jednak rządzący Strefą Gazy Hamas uważa, że wniosek nie będzie miał żadnego znaczenia, bo nie zostanie poddany pod głosowanie.
Informacyjna Agencja Radiowa
