Mija rok od przejścia przez Stany Zjednoczone huraganu Sandy. Był to jeden z największych kataklizmów tego typu w amerykańskiej historii. Dotknął 24 stany w tym w sposób szczególny miasta Nowy Jork i New Jersey. Gwałtowny wiatr zabił ponad 200 osób.
Kataklizm dotknął między innymi nowojorską wyspę Staten Island. Wiatr zniszczył setki domów i spowodował, że mieszkańcy przez wiele kolejnych dni wraz z wolontariuszami sprzątali zniszczenia i próbowali wrócić do normalności. Katarzyna Kopko, Polka, która mieszka na Staten Island zaraz po przejściu huraganu opowiadała wysłannikowi Polskiego Radia Wojciechowi Cegielskiemu, że jej dom trząsł się, a dom innej rodziny został przesunięty o wiele metrów. Polonijny dziennikarz Mariusz Wolf pokazywał 60-metrowy statek, który był przycumowany o milę od brzegu, ale wiatr wyrzucił go na brzeg.
Na Staten Island pojawili się także wolontariusze, którzy dostarczali mieszkańcom wodę, żywność czy też najbardziej potrzebne narzędzia. "Przywiozłem sto kawałków pizzy dla tych ludzi. Jeśli będzie trzeba, przywiozę następne" - opowiadał Stan, właściciel pizzerii w Pensylwanii.
Szacuje się, że w Stanach Zjednoczonych huragan Sandy wyrządził szkody na ponad 20 miliardów dolarów.
IAR
