Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

OPINIE Obama ma twardy orzech do zgryzienia

0
Podziel się:

Barack Obama ma twardy orzech do zgryzienia - uważa dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Marcin Zaborowski. Dynamikę zaangażowania międzynarodowego w konflikt syryjski pokrzyżowało stanowisko brytyjskiego parlamentu. Poza tym, w opinii eksperta, jeśli amerykański Kongres nie da zielonego światła dla interwencji w Syrii, to prezydentowi Stanów Zjednoczonych trudno będzie doprowadzić do ukarania reżimu w Damaszku. "Wydaje mi się, że wtedy Obama bardziej skoncentruje się na rozwiązaniu politycznym, może też wzmacnianiu syryjskiej opozycji" - mówi Marcin Zaborowski.
W opinii dyrektora PISM, Barack Obama w pewnym sensie zawiódł się na Brytyjczykach. "Bo jeżeli to oni, którzy dużo bardziej parli do operacji zbrojnej niż Amerykanie, mówią 'Nie teraz', to Barack Obama, który interwencji nie chciał, znajduje się w dużo gorszej sytuacji" - powiedział ekspert.
Jego zdaniem, jest wiele możliwych scenariuszy jeśli chodzi o rozwój sytuacji w Syrii. Może się zdarzyć, że reżim Baszara al-Asada, nie czekając na decyzję prezydenta USA, zaatakuje Turcję. To pociągnie za sobą prawdopodobnie zaangażowanie się NATO w konflikt syryjski. Pod znakiem zapytania stanęłyby deklaracje polskiego rządu, który mówił, że w interwencji udziału nie weźmiemy.
Prezydent Stanów Zjednoczonych jest zdeterminowany, by ukarać syryjski reżim - tak z kolei uważa Wojciech Lorenz z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Jego zdaniem, nawet jeśli amerykański Kongres wypowie się negatywni w sprawie interwencji, Barack Obama na taki krok się zdecyduje. "Jasno widać, że prezydent USA zdaje sobie sprawę z tego, że trzeba odpowiedzieć na użycie przez Syrię broni chemicznej, z drugiej strony jednak nie ma aktualnie praktycznie żadnego wsparcia wspólnoty międzynarodowej" - powiedział ekspert.
W jego opinii, ograniczona interwencja świata zachodniego w Syrii jest obecnie najlepszym rozwiązaniem. Interwencja, która nie oznaczałaby obalenia reżimu Al-Asada. Istnieje bowiem - jak mówił Wojciech Lorenz - groźba rozpadu Syrii na małe państwa etniczne i przeniesienia działań zbrojnych na kraje ościenne, między innymi Liban, Turcję czy Izrael.
W opinii analityka, może dojść do sytuacji, w której w konflikt zaangażuje się Sojusz Północnoatlantycki. Wystarczy, że Turcja poczuje się zagrożona i zwróci się do NATO o pomoc. Zagrożeniem dla Ankary byłoby na przykład powstanie w północno-wschodniej części Syrii niepodległego państwa kurdyjskiego.
Z kolei Marcin Andrzej Piotrowski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych uważa, że Barack Obama, zwracając się do Kongresu, dał sobie czas na dopracowanie strategii w sprawie Syrii. Dodatkowo na jego korzyść działa kalendarz: zbliżający się szczyt G-20 czy posiedzenie Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Ekspert przypomniał, że Barackowi Obamie zajęło 9 miesięcy wysłanie dodatkowych żołnierzy do Afganistanu. Jak mówił, nie zakłada, że teraz to też tyle potrwa. Ale czas, który zyskał prezydent USA, pozwoli mu zweryfikować raporty wywiadu czy też inspektorów ONZ.
W opinii eksperta, Organizacja Narodów Zjednoczonych jeszcze odegra ważną rolę, jeśli chodzi o konflikt w Syrii. Marcin Andrzej Piotrowski przypomina, że sekretarz generalny ONZ poparł decyzję Obamy w sprawie autoryzacji przez Kongres akcji zbrojnej przeciwko Syrii. Zdaniem analityka, Ban Ki- mun już mniej więcej wie, co będzie zawierał raport inspektorów ONZ.

IAR

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)