Do zamachu doszło w miasteczku Bannu, niedaleko granic Północnego Waziristanu, obszaru plemiennego uważanego za bastion talibów walczących z siłami NATO w Afganistanie. W Bannu talibowie wielokrotnie dokonywali zamachów na siły policyjne i wojskowe, a także na ludność cywilną chcąc zmusić w ten sposób mieszkańców do współpracy z ekstremistami. Ansar Burney, pakistański działacz na rzecz praw człowieka oceniając samobójcze zamachy przeprowadzane przez talibów zauważa: "Samobójcze zamachy nie są dozwolone przez islam. Ci, którzy je przeprowadzają pójdą do piekła."
Sąsiadujący z Bannu Północny Waziristan jest jedynym obszarem plemiennym na pograniczu pakistańsko - afgańskim, na którym siły rządowe Pakistanu nie przeprowadziły operacji antytalibańskiej. Władze w Islamabadzie twierdzą, że nie mają wystarczających sił, by rozpocząć ofensywę. Z kolei część komentatorów uważa, iż to pakistański wywiad wstrzymuje rozpoczęcie ofensywy, ponieważ chce chronić talibów współpracujących ze służbami wywiadowczymi Pakistanu, którzy przebywają na terenie Północnego Waziristanu.
Informacyjna Agencja Radiowa