Wicepremier zwraca uwagę, że różnica kursów kupna i sprzedaży proponowana przez Narodowy Bank Polski wynosi około 2 procent, natomiast banki komercyjne stosują spready od 5 aż do 13 procent, co Pawlak nazywa haraczem. Minister uważa, że jest możliwe znalezienie rozwiązania zadowalającego zarówno banki, jak i ich klientów.
Na razie nazwy banków w zestawieniu ministerstwa gospodarki będą wykropkowane. To, czy zostaną one upublicznione, zależy od praktyk banków w najbliższym czasie.
Pod koniec ubiegłego roku ministerstwo gospodarki skierowało do konsultacji międzyresortowych i społecznych projekt nowelizacji ustawy Prawo Bankowe , w której proponuje wprowadzanie obowiązku rozliczania rat kredytów walutowych przy zastosowaniu średniego kursu Narodowego Banku Polskiego z dnia poprzedzającego dzień spłaty.