Uznał on wczorajszą wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego za kolejny etap wojny politycznej. Kaczyński zapowiedział złożenie wniosku o samorozwiązanie Sejmu.
Tusk powiedział, że wcześniejsze wybory byłyby możliwe tylko wtedy, gdyby przyniosły Polsce dobrą zmianę. To zaś będzie możliwe dopiero wtedy, gdyby zmieniono ordynację wyborczą na większościową. Tusk zaproponował Prawu i Sprawiedliwości rozmowę o zmanie ordynacji.
Przywódca PO oświadczył, że jeśli PiS kapituluje i nie chce rządzić, to przyspieszone wybory powinny się odbyć razem z wyborami samorządowymi. Tusk uznał za głęboko nieprzyzwoite mieszanie do polityki zbliżającej się pielgrzymki Benedykta XVI. Przywódca PO zarzucił Kaczyńskiemu, że nie zależy mu na dobrym rządzeniu, ale na ciągłych konfliktach.
Jak dotąd, głosowanie za wnioskiem zapowiedział tylko Sojusz Lewicy Demokratycznej. Jego przewodniczący Wojciech Olejniczak zapowiedział wystawienie wspólnej listy wyborczej lewicy.
Andrzej Lepper uznał zapowiedź rozwiązania Sejmu za działanie niepoważne i zapowiedział, że Samoobrona będzie głosować przeciwko niemu.
Zdaniem lidera LPR Romana Giertycha wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego oznacza zerwanie paktu stabilizacyjnego. Decyzję w sprawie ewentualnego wniosku o samorozwiązanie Sejmu podejmie we wtorek Rada polityczna LPR.
Prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Waldemar Pawlak uważa, że wcześniejsze wybory parlamentarne powinny się odbyć razem z wyborami samorządowymi. Do tego czasu mogłaby powstać - jak się wyraził - przejściowa konfiguracja, która rządziłaby Polską.
Do przyjęcia uchwały o samorozwiązaniu Sejmu potrzebne jest poparcie dwóch trzecich ustawowej liczby posłów, czyli 307 głosów. W przypadku przyjęcia uchwały o skróceniu kadencji Sejmu, prezydent zarządza wybory i wyznacza ich datę na dzień przypadający nie poźniej niż w ciągu 45 dni od dnia zarządzenia.
Gdyby wybory miały się odbyć przed pielgrzymką Benedykta XVI, która zacznie się 25 maja, to uchwała o samorozwiązaniu Sejmu musi zostać podjęta do 6 kwietnia.
