Projekt dotyczy osób pobierających świadczenia niższe niż 1300 złotych. W zależności od wysokości emerytury lub renty dodatek miałby wynosić od 200 do 700 złotych.
Posłanka Barbara Bartuś w imieniu wnioskodawców podkreśliła, że w sytuacji kryzysu propozycja PiS stanowi honorowe rozwiązanie dla osób starszych, którym nie wystarcza na utrzymanie, ale nie chcą chodzić po zapomogi do opieki społecznej. Posłanka dodała, że rosną ceny mediów i artykułów pierwszej potrzeby więc projekt PiS może być na to pewną odpowiedzią.
Według PO, pomoc państwa powinna trafiać do naprawdę potrzebujących a nie do wybranej grupy społecznej, bez sprawdzenia czy poszczególne osoby nie posiadają innych dochodów, na przykład z wynajmu albo nie otrzymują świadczeń z zagranicznych instytucji ubezpieczeniowych. Wypłata dodatków kosztowałaby rocznie około trzech i pół miliarda złotych.
Zdaniem posła PO Witolda Kochana, lepiej te pieniądze skierować na pomoc społeczną zwłaszcza, że wpłata dodatków w żaden sposób nie przyczyni się do rozwiązania problemu ubóstwa w Polsce.
Z kolei poseł Lewicy Tadeusz Tomaszewski podkreślił, że ponad 15 procent dospodarstw emerytów i rencistów żyje na granicy biologicznego wyniszczenia. Skrytykował PiS i PO za utworzenie koalicji podatkowej, która wprowadziła w podatkach zmiany korzystne głównie dla osób o najwyższych dochodach. Klub Lewicy opowiedział się za kontynuacją prac nad projektem i opracowanie dobrego rozwiązania ponad podziałami politycznymi.
Poseł Mieczysław Kasprzak w imieniu Klubu PSL zaproponował opracowanie dobrego systemu waloryzacji.
Nie powiedział wprawdzie czy ludowcy poprą dodatki dla emerytów, ale wytknął PiS-owi, że kiedy był przy władzy mógł zrobić więcej, a nie zrobił z powodu kłótni między koalicjantami.
Sejm zdecyduje o losie projektu na następnym posiedzeniu.