Stołeczne pogotowie początkowo wystawiło cztery zespoły reanimacyjne, potem wzmocniono ekipy ratunkowe o kolejne dwie karetki. Okoliczne szpitale zostały postawione w stan gotowości - z kliniką okulistyczną przy ulicy Lindleya włącznie.
Podczas zamieszek policja użyła gazu łzawiącego wobec kupców, blokujących halę i skrzyżowanie ulic Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej. W kierunku komornika, ochroniarzy i policji poleciały kamienie, deski i butelki z wodą. Kilku protestujących weszło na dach hali. Funkcjonariuszom udało się wejść do budynku dopiero po kilkakrotnym szturmowaniu wejścia, zabarykadowanego przez protestujących. Do akcji przed halą KDT powołano między innymi policję konną.
Prezydent Warszawy zapowiedziała, że nie będzie rozmawiać z protestującymi kupcami z KDT. Hanna Gronkiewicz-Waltz podkreśliła, że na rozmowy Ratusz przeznaczył minione 2 i pół roku, ale kupcy nie chcieli skorzystać z propozycji składanych przez miasto. Prezydent dodała, że egzekucja komornicza zostanie przeprowadzona do końca, hala będzie rozebrana a towar, który w niej się znajduje, zabezpieczy komornik. Podkreśliła, że władze wyegzekwują odpowiedzialność karną wobec osób, które brały udział w zamieszkach.
1 stycznia tego roku umowa dzierżawy Kupieckich Domów Towarowych wygasła, jednak właściciele stoisk nie chcieli zwolnić hali. Twierdzą, że zostali oszukani, ponieważ 10 lat temu ówczesne władze miasta obiecywały im nowy dom towarowy na Placu Defilad.