Wynika to z ostatniej przed wyborami prognozy instytutu Burson-Marsteller, którą publikuje dziennik "Polska". Po niedzielnych wyborach partia Donalda Tuska może liczyć na 26 mandatów, podczas gdy Prawo i Sprawiedliwość na 14, a Polskie Stronnictwo Ludowe i Sojusz Lewicy Demokratycznej - po 5.
Platforma i PSL wspólnie wprowadzą 31 deputowanych do EPP. Więcej deputowanych niż Polacy w EPP będą mieli tylko Włosi i Niemcy. A to oznacza, że polscy eurodeputowani mogą awansować do ścisłej elity Parlamentu Europejskiego. To właśnie chadecy wraz z frakcją socjalistów i liberałów decydują o obsadzie stanowisk w europarlamencie i Komisji Europejskiej. Polska wystawia kandydaturę Jerzego Buzka na przewodniczącego Parlamentu Europejskiego.
Na awans mogą liczyć także eurodeputowani PiS, którzy wraz z brytyjskimi konserwatystami, czeską partią ODS i politykami z Litwy, Łotwy, Danii i Belgii będą tworzyć nową frakcję. Eurokonserwatyści będą czwartą pod względem liczby posłów frakcją w europarlamencie. Daje to, zdaniem analityków, szansę na wyjście z politycznego marginesu, na jaki partia Jarosława Kaczyńskiego spadła w poprzedniej kadencji europarlamentu. Spór z PO uniemożliwił wówczas PiS-owi wejście do Europejskiej Frakcji Ludowej.
"Polska"/iar/mf/Siekaj