Służby bezpieczeństwa Birmy mają ograniczać i ściśle monitorować ruch cudzoziemców, którzy przybędą do tego kraju z pomocą humanitarną - podał niezależny ośrodek informacji birmańskiej w New Delhi.
Birmę nawiedził w ostatnich dniach cyklon, który pochłonął już według oficjalnych danych 22 tysiące ofiar śmiertelnych. Mimo kataklizmu, rządząca junta wojskowa jedynie w rejonie Rangunu oraz w delcie rzeki Irrawaddy zdecydowała się na przesunięcie terminu referendum konstytucyjnego. W pozostałej części kraju referendum ma się odbyć zgodnie z planem, czyli 10 maja. Oficjalnie właśnie z tego powodu służby bezpieczeństwa Birmy mają nadzorować cudzoziemców, którzy przybędą z pomocą humanitarną.
We wszystkich strategicznych punktach Rangunu rozmieszczono oddziały wojska i policji. Posterunki ustawiono wokół większych sklepów oraz składów żywności i zakładów przemysłowych. W ten sposób, junta nie chce dopuścić do rozkradania zapasów przez zdesperowanych i pozbawionych artykułów pierwszej potrzeby Birmańczyków. Ceny wszystkich towarów, także benzyny i ropy, której sprzedaż rozpoczęto dopiero dzisiaj, poszły w Rangunie drastycznie w górę.
W części miasta przywrócono zaopatrzenie w wodę. Mnisi buddyjscy zaprzestali przyjmowania od ludzi ofiar ze względu na obecną trudną sytuację panującą w kraju. Ogólnie dostępny Internet zostanie uruchomiony dopiero po 10 maja.