Minister Sikorski nie chciał mówić konkretnie, jaką cenę Polska będzie musiała zapłacić za stanowisko szefa Parlamentu Europejskiego dla Jerzego Buzka. Podkreślał, że na razie Warszawa walczy o wszystkich polskich kandydatów z równą determinacją. Chodzi o stanowisko sekretarza generalnego Rady Europy dla Włodzimierza Cimoszewicza, polskiego komisarza z dobrą teką i szefostwo jednej z komisji parlamentarnych. "Ale z góry mówię, że jest to polityka demokratyczna, więc jakieś kompromisy będzie trzeba zawrzeć" - dodał minister. Jeśli Jerzy Buzek zostanie szefem Parlamentu Europejskiego na pierwszą połowę kadencji, to wiele wskazuje na to, że Polska nie dostanie ważniejszej komisji w Parlamencie Europejskim. Chodzi na przykład o sprawy zagraniczne, transport, ochronę środowiska czy rynek wewnętrzny, ale będzie to tylko na dwa i pół roku. W drugiej połowie kadencji nastąpi ponowne rozdanie stanowisk.
Nie jest natomiast przesądzane gorsze stanowisko w Komisji Europejskiej. Hiszpania miała w pierwszej połowie kadencji Parlamentu swego przewodniczącego Josepa Borrella, nadal ma szefa unijnej dyplomacji Javiera Solanę, a dobrą, gospodarczą tekę w Komisji Europejskiej ma Joaquin Almunia.