Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Rosja - Nowaja Gazieta - Białoruś - apel

0
Podziel się:

Redakcja opozycyjnej rosyjskiej "Nowej Gaziety" zrobi wszystko, by białoruskie władze nie odebrały trzyletniego synka dziennikarce Irynie Chalip i jej mężowi, Andrejowi Sannikowi. Korespondentka "Nowej Gaziety" i opozycyjny kandydat na prezydenta przebywają w mińskim areszcie KGB.

Ich trzyletni synek Dania pozostaje pod opieką dziadków. Redakcja "Nowej Gaziety" obawia się, że władze odbiorą syna opozycjonistom i oddadzą do domu dziecka. Byłaby to zemsta białoruskiego dyktatora na opozycjonistach - mówi Polskiemu Radiu Andriej Lipski, wiceszef "Nowej Gaziety".
Stąd apel redakcji do polityków, dziennikarzy i działaczy w Polsce i na całym świecie, by pomogli w uwolnieniu opozycjonistów. "Prosimy wszystkich naszych kolegów dziennikarzy i ludzi, dla których współczucie i miłosierdzie to nie są puste słowa, by nam pomogli" - powiedział Polskiemu Radiu Andriej Lipski.
Wiceszef "Nowej Gaziety" podkreśla, że Łukaszenka jest na tyle podły, że może wymyślić każdy sposób, by odebrać opozycjonistom dziecko. Jeden z nich to uznanie, że dziadkowie nie mają wystarczająco dużo pieniędzy na wychowywanie wnuczka. "Jeśli czegoś im nie starcza, to zrobimy tak, żeby starczało. Sobie od ust odbierzemy, by pomóc. A jeśli trzeba będzie, to nawet Danię zatrudnimy jako komentatora naszej gazety" - mówi zastępca redaktora naczelnego.
"Prezydent nienawidzi Iryny Chalip, ponieważ jej reportaże były na tyle antyłukaszenkowskie, że są podstawą do osobistej nienawiści" - mówi Lipski.
Dziś mija 10 dni od aresztowania ponad 600 osób, które brały udział w pokojowych manifestacjach przeciwko sfałszowanym wyborom 19 grudnia. Zgodnie z białoruskim prawem, dziś powinny usłyszeć zarzuty.
Zdaniem Andrieja Lipskiego, w noc powyborczą 19 grudnia Aleksander Łukaszenka postąpił jak dyktator. Jak podkreśla, doszło do prowokacji służb specjalnych, które rozpoczęły szturm na budynki rządowe w Mińsku, by na protestujących pokojowo zwolenników opozycji wysłać specjalne oddziały białoruskiej milicji OMON.
Kilkaset osób trafiło do więzienia, wśród nich działacze społeczni, dziennikarze, zwykli obywatele, a także opozycyjni kandydaci na prezydenta. Brutalnie pobito jednego z nich, Uładzimira Niaklajeua. Przez ponad tydzień martwiono się, czy w ogóle żyje.

Informacyjna Agencja Radiowa

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)