Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych twierdzi, że Holandia jest współodpowiedzialna za incydent ze statkiem ekologów "Arctic Sunrise" na Morzu Barentsa. Rzecznik rosyjskiego MSZ oświadczył, że Moskwa "ma swoje pretensje do Holandii w związku z tym incydentem".
Aleksander Łukaszewicz powiedział, że "zaistniała sytuacja jest w znacznej mierze wynikiem bezczynności Holandii - państwa bandery - skoro było doskonale wiadomo, iż statek celowo wpłynął do strefy ekonomicznej Rosji w celu podjęcia bezprawnych działań".
Według moskiewskich mediów, sprawa ze statkiem organizacji ekologicznej Greenpeace ma być jednym z tematów jutrzejszych rozmów ministrów spraw zagranicznych Rosji i Holandii. Wcześniej rząd Holandii zwrócił się do Międzynarodowego Trybunału Praw Morza w Hamburgu o nakazanie Rosji uwolnienia statku "Arctic Sunrise".
Do incydentu doszło 18 września, gdy aktywiści Greenpeace'u ze statku "Arctic Sunrise" próbowali dostać się na należącą do Gazpromu platformę wiertniczą Prirazłomnaja na Morzu Barentsa. Ekolodzy chcieli zaprotestować przeciwko wydobyciu ropy w Arktyce. Rosyjska straż przybrzeżna zatrzymała wszystkich 30 członków załogi, w tym obywatela Polski Tomasza Dziemianczuka. Ekolodzy trafili do aresztu w Murmańsku. Teraz o ich losie ma zadecydować rosyjski sąd.
IAR
