10 członków Partii Narodowo-Bolszewickiej twierdzi, że ich akcja ma związek z zaprzysiężeniem na prezydenta Dmitrija Miedwiediewa. Ich zdaniem, od czasu gdy Borys Jelcyn przekazał władzę Władimirowi Putinowi, w Rosji nie odbywają się normalne wybory prezydenckie.
"Rządząca krajem junta podejmuje decyzje dotyczące władzy bez nas" - czytamy w oświadczeniu.
Narodowi Bolszewicy żądają - między innymi - ponownego zalegalizowania działalności ich partii, zwolenienia aresztowanych i zaprzestania represji politycznych.
Wśród uczestników kijowskiej akcji jest Anna Płoskonosowa - narzeczona zabitego w listopadzie, w przededniu marszu niezgodnych, działacza tego ugrupowania Jurija Czerwoczkina. Stara się ona o azyl polityczny na Ukrainie.
O zajęciu konsulatu poinformowali sami Narodowi Bolszewicy. Przedstawiciele rosyjskiej ambasady powiedzieli w rozmowie z portalem Korrespondent.net, że nie mogą komentować tej informacji.
Partia Narodowo-Bolszewicka wchodzi w skład koalicji Inna Rosja.