W rozmowie z IAR kierująca urzędem Rzecznika profesor Irena Lipowicz przyznała jednak, że u podstaw jej interwencji leży właśnie ten przypadek. Zaznaczyła, że "wszyscy skupili się na procesie koncesyjnym, a nie na tym, skąd to się wzięło".
Profesor Irena Lipowicz we wniosku do Trybunału pisze, że Ustawa o Radiofonii i Telewizji jest niekonstytucyjna w przepisie, który pozwolił KRRiT na dowolne sformułowanie warunków i w efekcie nieprzyznanie TV Trwam koncesji na nadawanie cyfrowe.
Rzecznik przypomina, że ograniczyć wolność wypowiedzi, nadawania i rozpowszechniania informacji można tylko w wyjątkowych sytuacjach i wyłącznie w drodze ustawy, a nie jak na to pozwoliło ułomne prawo - wskutek rozporządzenia niskiej rangi. Podkreśla, że "blankietowe upoważnienie" pozwoli każdemu urzędowi wypełnić je dowolną treścią, a to oznacza arbitralne ograniczenie wolności.
Profesor Irena Lipowicz wskazuje też na niekonstytucyjność wymogu ujawnienia w procesie koncesyjnym danych wierzycieli i dłużników, a więc podmiotów, które w ogóle nie uczestniczą w tym procesie.
Przypomnijmy, że KRRiT nie przyznała TV Trwam koncesji na nadawanie cyfrowe, argumentując, że Lux Veritatis - nadająca tę telewizję - odmówiła ujawnienia szczegółów pożyczki od zakonu redemptorystów. Rada Radiofonii uznała więc - tłumaczył wielokrotnie jej przewodniczący Jan Dworak w Sejmie - że katolicki nadawca nie udźwignie finansowo tego przedsięwzięcia i wybrała - w swojej ocenie - zamożniejszych koncesjonariuszy.
Z wniosku RPO do Trybunału wynika, że Rada nie miała prawa żądać tych danych, bo konstytucja przewiduje, że mogą być one ujawnione wyłącznie na podstawie ustawy. W podsumowaniu Rzecznik Praw Obywatelskich stwierdza, że w efekcie ułomności prawa cały proces koncesyjny został "nasycony arbitralnością".
IAR
