W związku z oszczędnościami na zakup sprzętu, antyterroryści skarżą się, że rodzi to zagrożenie dla ich życia. Z listu Ireny Lipowicz wynika, że zakupy nowego sprzętu w jednostkach antyterrorystycznych są incydentalne, często po całkowitym zużyciu. Na przykład w jednej z jednostek robot służący do unieszkodliwiania ładunków pirotechnicznych nie działał zdalnie, bo z powodu braku funduszy nie naprawiono go. Policjanci sterowali nim za pomocą dorobionego kabla, co zmuszało ich do bliższego podchodzenia do groźnego ładunku.
Rzecznik Praw Obywatelskich zwraca też uwagę, że oddziały korzystają z różnych rodzajów broni, co w trakcie akcji uniemożliwia na przykład użycie amunicji z magazynka kolegi z oddziału. Niektóre oddziały używają karabinków AK-47, które użyte w budynkach mieszkalnych grożą przebiciem ścian i zranieniem osób postronnych. Z listu wynika też, że polskie oddziały nie dysponują tzw. mobilną platformą szturmową, którą np. wykorzystuje się na całym świecie przy uwalnianiu zakładników z pokładu samolotu, czy pojazdów komunikacji miejskiej lub wysokich budynków. Irena Lipowicz zwraca uwagę, że w kontekście zbliżających się Mistrzostw Europy w piłce nożnej jest to duże niedopatrzenie.
Z listu dowiadujemy się też, że PKP nie zgodziła się oddać bezpłatnie jednostkom antyterrorystycznym starych wagonów, które można wykorzystać do ćwiczeń. Uzasadniono to stwierdzeniem, że "do chwili obecnej nie doszło do zamachu terrorystycznego w pociągu". Zaproponowano policji wykorzystanie wagonów, ale za opłatą, na co funkcjonariusze nie mają pieniędzy.
IAR