Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Rzeczpospolita" - Abp Gocłowski nie dał się wciągnąć esbekom

0
Podziel się:

Doniesienia na temat współpracy metropolity gdańskiego z mafią samochodową okazały się prowokacją. "Rzeczpospolita" pisze, że arcybiskup Tadeusz Gocłowski zawsze jeździł samochodami pochodzącymi z legalnych źródeł.

Jak pisze dziennik, próba werbunku arcybiskupa do współpracy z mafią, którą kierował gangster z Pomorza, Nikodem Skotarski, pseudonim Nikoś, miała na celu skompromitowanie ordynariusza, który w latach 80-tych wspierał podziemną Solidarność.
Gazeta przypomina, że w szajce Nikosia było wielu tajnych współpracowników Służby Bezpieczeństwa i byłych milicjantów. Zdaniem "Rzeczpospolitej", werbowanie księży do współpracy mogło mieć na celu szantaż, poprzez który mieliby stać się tajnymi agentami. "Rzeczpospolita" przypomina, że w ten sposób udało się pozyskać gdańskich duchownych niższego szczebla. Byli wśród nich proboszczowie parafii na Żabiance i Morenie.
"Rzeczpospolita" opisuje mechanizm współdziałania mafii i księży. Duchowni, którzy cieszyli się sporym zaufaniem społeczeństwa, legalizowali kradzione samochody. Jak pisze dziennik, sprzedawano je nieświadomym kradzieży nabywcom, a następnie - gdy sprawa wychodziła na jaw - stawiano księżom zarzut paserstwa.
Wykorzystywanie przez mafię szantażu jako metody pozyskania do współpracy potwierdza w wypowiedzi dla gazety doktor Jan Żaryn z Instytutu Pamięci Narodowej. Doktor Żaryn dodaje, że SB próbowała szantażować księży groźbą ujawnienia nformacji na temat rzekomego alkoholizmu, nadużyć finansowych bądź spraw obyczajowych.

"Rzeczpospolita"/iar/to/ab

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)