Gazeta przypomina, że w latach 1997-2003 kolejni prokuratorzy wszczynali i umarzali śledztwo w sprawie ówczesnego szefa UOP i ministra spraw wewnętrznych. Jerzy Konieczny i Andrzej Milczanowski byli podejrzewani o nadzorowanie działań służb specjalnych przeciwko prawicowej opozycji. Ostatecznie w 2003 roku uznano, że sprawa z początku lat 90. uległa przedawnieniu.
"Rzeczpospolita" zauważa, że naciski na umorzenie śledztwa wywierało Ministerstwo Sprawiedliwości, gdy na jego czele stała Hanna Suchocka. Prokuratorzy, ktorzy je wtedy prowadzili, twierdzą, że wymuszanie zamknięcia śledztwa było działaniem, które w myśl konstytucji nie powinno spowodować przedawnienia sprawy.
Do tego zdania przychyla się znawca prawa konstytucyjnego profesor Piotr Winczorek. Według niego zawieszenie biegu przedawnienia w stosunku do przestępstw nieściganych z przyczyn politycznych może mieć zastosowanie wobec osób zamieszanych w sprawę Lesiaka.
"Rzplita"/trela/dabr