Nic takiego nie miało miejsca - dodaje Lisicki. Według niego można się długo spierać, czy w marszu przez Warszawę wzięło udział 11 czy 16 tysięcy. "Tak czy inaczej, jak na demonstrację, w której zwykli ludzie mieli odrzucić represyjną władzę, było to niewiele" - czytamy w "Rzeczpospolitej".
"Po sobocie wiadomo przynajmniej jedno: z tej sytuacji muszą znaleźć wyjście sami politycy. Ulica za nich tego nie załatwi, bo w Polsce - jak widać - mało jest chętnych do uprawiania polityki na ulicy" - pisze Paweł Lisicki.
"Rzeczpospolita"/kry/pul