Gazeta pisze, że kardynał Nycz, zwrócił się z prośbą o możliwość pierwokupu przez swoich krewnych gruntów oddanych przez Komisję opactwu cystersów. Prosił listownie, aby opat poparł ich starania w kancelarii, która zajmowała się sprzedażą się tych terenów. Pełnomocnikiem zakonników był były esbek Marek P., a potem jego prawa ręka - mecenas Krzysztof Mazur z Krakowa. Wstawiennictwo hierarchy nic nie dało - pisze dziennik. Cystersi poprzez kancelarię Mazura sprzedali 71 hektarów ziemi gminie Jasienica.
Kardynał Kazimierz Nycz w liście wysłanym do "Rzeczpospolitej" tłumaczy powody swojego wstawiennictwa w sprawie swojego krewnego. "Jako dzierżawca mógl skorzystać z prawa pierwokupu. W tym czasie nikt jednak nie wiedział, że w odzyskiwaniu ziemi dla cystersów uczestniczył jako pośrednik pan Marek P." - pisze metropolita warszawski.
"Rzeczpospolita" dodaje, że przypadków takich jak rodziny kardynała Nycza było dużo więcej. Orzeczenia Komisji Majątkowej były bowiem ostateczne i nie można się było od nich odwołać. Dlatego często dzierżawcy, którzy mieli prawo pierwokupu ziemi od państwa, dowiadywali się nagle, że tereny zostały przekazane Kościołowi, a potem często sprzedane.
Więcej szczegółów tej sprawy - w "Rzeczpospolitej".
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/"Rzeczpospolita"/kry/gum