"Rzeczpospolita" wyjaśnia, że latem 2004 roku Wanda Łyżwińska stanęła do przetargu o 6 hektarów ziemi wystawionych przez Agencję Nieruchomości Rolnych. Walka o tereny zalesione była zacięta. Według gazety jeden z rolników uczestniczących w przetargu twierdzi, że małżeństwo posłów próbowało go przekupić, by zrezygnował z walki. Mężczyzna się nie zgodził. Ostatcznie przetarg i tak wygrała rodzina Łyżwińskich. Właścicielami gruntu zapisanymi w akcie notarialnym są jednak nie posłanka, a jej synowie, Cezary i Błażej. Ci uregulowali zasadniczą należność za grunt - blisko 63 tysiące złotych - przelewem. Jego zleceniodawcą było biuro posła Łyżwińskiego.
Bracia zapewniają, że mieli fundusze na zakup ziemi. Tłumaczą, że prowadzili działalność gospodarczą, która przynosiła zyski. "Rzeczpospolita" przypomina, że sprawą finansów w biurze poselskim Stanisława Łyżwińskiego zajmuje się prokuratura. Nie są bowiem jasne zasady, na jakich było ono finansowane.
"Rzeczpospolita"/kk/dabr