Kaczyński nawiązuje do wczorajszego głosowania, podczas którego Sejmowi nie udało sie wybrać na ten urząd żadnej z dwóch kandydatek. Zwraca uwagę, że rekomendowana przez Platformę Obywatelską Anna Leśnodorska zaprezentowała się - jego zdaniem - olśniewająco.
Komentator pisze, że w kuluarach Leśnodorskiej gratulowali wystąpienia posłowie PiS i przyznawali, że była bardziej przekonująca od ich kandydatki.
Kaczyński zauważa, że według zgodnych relacji przedstawicieli stron paktu stabilizacyjnego dyskutowali oni o wyborze rzecznika praw dziecka już po zapoznaniu się z wystąpieniami kandydatek. Jednak ani przez myśl im nie przeszło, żeby urząd objąć miała ta, ktora okazała się lepsza. "Rozmowa dotyczyła tylko wymiany uslug: wy poprzecie naszego kandydata na urząd A, to my poprzemy waszego na urząd B." - pisze Kaczyński.
Publicysta przyznaje, że nikt rozsądny nie kwestionuje tego, że obsada stanowisk politycznych podlega koalicyjnym uzgdonieniom.
"Rzecznik praw dziecka to jednak urząd całkowicie apolityczny. Ma tylko zabrać publicznie głos, kiedy dziecku dzieje się krzywda" - czytamy w "Rzeczpospolitej".
"Rzeczpospolita"/kry/jędras