"Rzeczpospolita" pisze o inwigilacji przez Służbę Bezpieczeństwa sławnego filozofa Leszka Kołakowskiego.
SB zaczęła "rozpracowywać" filozofa, który po 1956 roku zaczął się oddalać od komunizmu, w 1963 roku. Kołakowskiemu nadano kryptonimy "Senator" i "Kołek". Kontrolowano jego korespondencję, a w mieszkaniu założono podsłuch. Inwiglilację prowadziło kilkunastu funkcjonariuszy, uczonego śledzili tajni współpracownicy SB z Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk. Starano się paraliżować działaność publiczną Kołakowskiego - nie dopuszczano do publicznych spotkań z jego udziałem wstrzymywano druk książek, a nawet zorganizować grupę filozofów i publicystów, którzy mieliby zwalczać poglądy Kołakowskiego i innych opozycjonistów.
SB obserwowała też działalność Kołakowskiego po jego wyjeździe za granicę w 1968 roku. Czytano wszystkie listy, jakie przesyłał do kraju. W 1971 roku SB zaplanowała pozyskanie agentów w otoczeniu Kołakowskiego, ale nie doszło to do skutku. W styczniu jego inwigilację oficjalnie zakończono motywując to brakiem możliwości kontroli jego postawy w czasie pobytu za granicą. "Rzeczpospolita" podaje nazwiska oficerów SB, którzy kierowali inwigilacją filozofa.
"Rzeczpospolita" 04 11/Siekaj/gaj