"Ciche" poparcie polegałoby na niewystawianiu kontrkandydatów w ich okręgach. Takie kalkulacje umożliwia nowa ordynacja wyborcza. Senatorowie będą wybierani w 100 jednomandatowych okręgach. Jeśli jest dwóch mocnych kandydatów, którzy mają podobny elektorat, mogą przegrać z trzecim, nieco słabszym w okręgu
"PO w wyborach do Senatu opłaca się rezygnować ze startu tam, gdzie wiadomo, że i tak nie wygra. A wycofując się, może pomóc innemu kandydatowi w pokonaniu np. PiS-u" - tłumaczy dr Jarosław Flis, socjolog z UJ. Tak jest w okręgu Włodzimierza Cimoszewicza.
Cimoszewicz nie chce rozmawiać na temat ewentualnych porozumień z PO. Podobnie reaguje poseł niezależny Longin Komołowski, bliski współpracownik nieżyjącego Macieja Płażyńskiego. Jak wynika z informacji "Rzeczpospolitej", Platforma miała mu zaproponować, by wstąpił w jej szeregi. Jednak Komołowski woli pozostać niezależny.
Z własnego komitetu zamierza także kandydować Marek Borowski. - Prawdopodobnie będę się ubiegał o mandat z okręgu warszawsko-praskiego. Oczywiście, byłbym zadowolony, gdyby poparło mnie i SLD, i PO. Ale na razie żadnych rozmów w tej sprawie nie prowadzę - zaznacza Borowski.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/"Rzeczpospolita"/kl/dyd