Od czerwca sejmowa komisja śledcza domagała się kary porządkowej dla prezydent Warszawy za jej niestawienie się na przesłuchaniu w charakterze świadka.
Sąd już raz zajmował się tą sprawą - 23 lipca przychylił się do wniosku komisji bankowej i skazał Gronkiewicz-Waltz na grzywnę w kwocie jednego tysiąca złotych.
Sąd Apelacyjny, do którego trafiło zażalenie obrońcy prezydent Warszawy w tej sprawie, wyrok jednak uchylił i sprawę zwrócił do ponownego rozpoznania.
Mecenas Andrzej Naumann podkreślał dziś przed sądem, że gdyby Gronkiewicz-Waltz stawiła się przed komisję bankową to złamałaby konstytucję. Adwokat argumentuje, że byli prezesi Narodowego Banku Polskiego są niezawiśli od władzy ustawodawczej i wykonawczej, a co za tym idzie, nie mogą być wzywani na świadka przez sejmowe komisje śledcze.
W sprawie nie wypowiadał się dzisiaj przed sądem przedstawiciel prokuratury, ani sejmowej komisji śledczej bankowej, bo byli oni nieobecni podczas posiedzenia. Postanowienie w tej sprawie sąd początkowo miał wydać w ciągu godziny, ale decyzję odroczył do października. Być może opóźnienie spowodowane jest tym, że po samorozwiązaniu się Sejmu wszelkie sejmowe komisje śledcze zaprzestały swych prac, co oznacza, że - w myśl prawa - w sprawie kary porządkowej dla Hanny Gronkiewicz-Waltz nie ma konstytucyjnego organu, który wnosi o takie ukaranie.