Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sejm - komisja - Smoleńsk

0
Podziel się:

Prace polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej mogą się zakończyć w styczniu przyszłego roku - poinformował w Sejmie szef komisji Jerzy Miller. Minister spraw wewnętrznych i administracji przedstawił posłom komisji obrony narodowej aktualny stan prac komisji.

Jerzy Miller skupił się na informacji o stanie prac nad polską opinią do raportu MAK, który dostaliśmy od Rosjan 20 października. Minister poinformował, że do końca tego tygodnia będzie gotowe tłumaczenie 210 stron tego raportu. Szef MSWiA podkreślił, że to ciężka praca. W raporcie użyto fachowego języka lotniczego i prawniczego, co wymaga dokładnego tłumaczenia. Potem polska komisja zacznie pisać odpowiedź na ustalenia MAK. Jerzy Miller przewiduje, że wykorzystamy na to przewidziane w konwencji chicagowskiej 60 dni. Oznacza to, że nasza opinia do rosyjskiego raportu powinna być gotowa około 20 grudnia.
Miller przypomniał również, że po przedstawieniu polskich uwag rosyjski raport może zostać skorygowany albo obie strony pozostaną przy zdaniach rozbieżnych. Oba dokumenty są tajne. Opinia publiczna pozna dopiero raport końcowy odnoszacy się do przyczyn katastrofy samolotu prezydenckiego.
Minister Miller w trakcie posiedzenia komisji był pytany przez posłów między innymi o "systematyczne niszczenie" dowodów w sprawie katastrofy, w tym wraku Tupolewa. Niektóre media donosiły niedawno, że Rosjanie pocięli fragmenty samolotu. Szef MSWiA zapewnił, że nic na ten temat mu nie wiadomo. "Byłbym mocno zdziwiony, gdyby specjalnie cięli" - powiedział Miller. Minister nie wykluczył, że chodziło raczej o pobranie jakiejs próbki do analiz.
Politycy próbowali też dowiedzieć się, jaki Rosjanie nadali status lotowi prezydenckiego samolotu - cywilny czy wojskowy. Minister poinformował, że jest to objęte tajemnicą, ale w raporcie MAK nie ma mowy ani o cywilnym ani wojskowym locie. "Ja wiem co tam napisano, ale nie moge pastwu tego przekazać, bo to dotyczy ustaleń komisji, a te są jak wiadomo tajne" - wytłumaczył posłom szef MSWiA.
W podobny sposób Jerzy Miller wypowiadał się na większość pytań dotyczących tego, nad czym pracuje komisja badająca przyczyny katastrofy. Minister po raz kolejny powtórzył też, że nie będzie szczegółowo komentował wypowiedzi pułkownika Edmunda Klicha, który tydzień temu był na komisji w sejmie i nie szczędził ministrowi krytycznych uwag. Klich żalił się między innymi na to, że Miller kilka razy podważył jego autorytet. Szef MSWiA powiedział jedynie, że nigdy nie podważał autorytetu Edmunda Klicha przed Rosjanami. "Ja mam innych partnerów do rozmów, pan pułkownik innych" - tłumaczył Miller. I dodał, ze co prawda dążą do tego samego celu - do wyjasnienia przyczyn katastrofy - ale poruszaja się równoległymi ścieżkami. "One nigdzie się nie przecinają" - podkreślił szef MSWiA.
Jerzy Miller już po posiedzeniu komisji odniósł się również do innych informacji przekazanych przez Klicha. Polski przedstawiciel akredytowany przy komisji MAK powiedział tydzień temu, że kilka razy Rosjanie uniemożliwili mu uczestniczenie w pracach komisji. "Jeśli tak było to Edmund Klich powinien poinformować o tym odpowiednie organy państwowe" - powiedział dziennikarzom Miller.

Informacyjna Agencja Radiowa

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)