Karol Guzikiewicz z "Solidarności" Stoczni Gdańsk podkreśla, że sprawą niezaksięgowanych pieniędzy powinien zająć się prokurator. Związkowiec uważa, że wypowiedzi premiera Donalda Tuska dotyczące wysokości pomocy, która trafiła do Stoczni Gdańsk mogły wynikać z błędnych informacji, które zostały mu przekazane.
Rzecznik NIK Paweł Biedziak przyznał, że udzielenie gwarancji nie oznacza, że pieniądze te zostały wykorzystane, jednak są one formą pomocy publicznej. Wyliczono, że spośród 148 milionów zakład w Gdańsku w rzeczywistości wykorzystał około 4 i pół miliona złotych, jednak to ta wyższa kwota jest liczona jako pomoc państwa.
W tym miesiącu Komisja Europejska zaakceptowała plan przekształceń w Stoczni Gdańsk i tym samym uznała, że pomoc, która trafiła do zakładu po wejściu Polski do Unii europejskiej była legalna.