Członkowie speckomisji zaprosili na dzisiejsze posiedzenie szefa wywiadu wojskowego Radosława Kujawę, aby poznać szczegóły sprawy.
Poseł Jarosław Zieliński z PiS dziwi się, że komisja dowiaduje się o tym z mediów, po tak długim czasie od zaginięcia szyfranta. Według niego sejmowa komisja do spraw służb specjalnych powinna posiadać informację o tym zdarzeniu.
Były wiceszef ministerstwa obrony Janusz Zemke z SLD podkreśla, że jeśli informacje prasowe są prawdziwe, to służby powinny podjąć szczególne środki bezpieczeństwa. Jak wyjaśnił, służby muszą w tym wypadku sprawdzić, do jakich informacji podchorąży miał dostęp, jakie szyfry znał i je zmienić, wstrzymać pewne operacje. Janusz Zemke dodał, że na razie nie stwierdzono, by któryś z polskich agentów został zdemaskowany, lub by ktoś dostał się do polskich systemów łączności za granicą.
Były koordynator służb Zbigniew Wassermann z PiS ocenia sprawę jako bardzo niebezpieczną. Podkreśla, że szyfrant jest osobą o kluczowym znaczeniu w służbach specjalnych. Zbigniew Wassermann zaznaczył, że taka sytuacja do tej pory nie miała nigdy miejsca.
Najczarniejszy scenariusz, który w takich sprawach jest brany pod uwagę, zakłada, że chorąży zdradził i został przez obcy wywiad wywieziony z Polski.
Są też inne hipotezy tłumaczące zniknięcie Stefana Zielonki. Z informacji "Dziennika" wynika, że wojskowy miał problemy osobiste, do tego doszedł konflikt w pracy. Stefan Zielonka mógł także popełnić samobójstwo lub zostać zabity. Śledczy nie wykluczają również, że szyfrant po prostu postanowił ucieć od poprzedniego życia.