Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sprawcy przemocy w rodzinie - Szczepankowo

0
Podziel się:

Rocznie sądy rozpatrują około 16 tysięcy spraw dotyczących przemocy w rodzinie. Tylko co dziesiąta kończy się karą więzienia, reszta to wyroki w zawieszeniu. Jeśli sprawca przemocy trafia do więzienia, to na krótko - od czterech miesięcy do ponad roku.

Wczoraj w Szczepankowie niedaleko Ostródy 51-letni mężczyzna cztery dni po wyjściu z zakładu karnego zabił żonę i dwójkę dzieci. Odsiadywał karę za znęcanie się nad poprzednią żoną, a kilka miesięcy temu wszczęto przeciwko niemu postępowanie za znęcanie się nad drugą żoną. Zdaniem Renaty Durdy z Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie Niebieska Linia, takie tragedie jak ta to w dużej mierze efekt lekceważenia problemu. "Jest takie podejście, że jak się przymknie oko, to wszystko wróci do normy, rodzina raz się pobije, potem się pogodzi. Nie ma co się wtrącać. Takie podejście skutkuje tym, że jeśli sędzia orzeka w tej sprawie, to ma tendencje do tego, żeby wyrok był nie w górnych granicach, a w dolnych."
Sprawcy, którzy trafiają do więzienia, bardzo często odmawiają resocjalizacji. Nawet jeśli się na nią zgadzają, to terapia przez kilka miesięcy, bo tyle najczęściej trwa odsiadywanie wyroku, nie wystarcza - przyznaje Irena Dybalska z Centralnego Zarządu Służby Więziennej: "Osoba, która ma pięćdziesiąt parę lat i przez kilkanaście lat funkcjonowała w związku małżeńskim czy partnerskim z użyciem przemocy, w ciągu kilku miesięcy na pewno nie wyzbędzie się tych mechanizmów, które decydowały o jej zachowaniu."
Co ósmy więzień odsiadujący w tej chwili za znęcanie się nad rodziną, to recydywista - ma więcej niż jeden wyrok w tej sprawie. Dlatego też zdaniem Renaty Durdy sądy powinny częściej wydawać zakazy kontaktów z rodziną i nakazy opuszczenia wspólnie zamieszkanego mieszkania, tak jak to się dzieje w Austrii. "Tam wydaje się ponad 4 tysiące takich postanowień w ciągu roku, a Austriacy twierdzą, że bardzo dobrze to działa, jeśli chodzi o prewencję. Bardzo rzadko też te zakazy są łamane. Nie można jednak wykluczyć, że znajdzie się ktoś, kto taki zakaz złamie i w biały dzień podejdzie i popełni morderstwo" - mówi Durda - "Poza tym niezbędna jest terapia członków rodziny - ofiar przemocy, żeby potrafili reagować."
Zabójca ze Szczepankowa miał zakaz zbliżania się do jednej z dziewczynek, jednak mimo, że pojawiał się przed domem, gdzie mieszkała żona z córkami, na policję nie wpłynęła od nich żadna skarga.

Informacyjna Agencja Radiowa

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)