Pod koniec tygodnia z Brukseli popłynie sygnał, że Ukraina jest dla Unii Europejskiej ważna - mówi rzecznik Komisji Europejskiej Cezary Lewanowicz. Podkreśla jednak, że trudno przewidywać, jakie konkretne decyzje zostaną podjęte. Jego zdaniem, Bruksela na pewno nie zgodzi się na licytowanie, kto da więcej, czy ona czy Rosja, jeśli chodzi o finansową pomoc. Na lodzie jednak Kijowa nie zostawi.
"Polityczny wymiar włączenia tego punktu do porządku dnia jest bardzo oczywisty - kraje Unii Europejskiej po raz kolejny powtórzą, szczególnie dobitnie, bo w ramach posiedzenia Rady Europejskiej, to, co powiedziały już wcześniej: drzwi są otwarte", powiedział Lewanowicz. Dodał jednak, że na pewno nie jest tak, że Bruksela jest w stanie przyjąć punkt widzenia polegający na tym, że Ukraina staje się niejako zakładnikiem negocjacji między Rosją a Unią Europejską. Zakładnikiem dosyć szczególnym, który sam też prowadzi negocjacje mówiąc, że jak wy nie dacie więcej, to tamci nam dadzą. Rzecznik KE przyznał jednak, że pomoc dla Ukrainy jest jak najbardziej możliwa, o ile nie będzie warunkiem zgody władz w Kijowie na stowarzyszenie z Unią.
O to, by na szczycie pojawiła się kwestia ukraińska, zabiegała Warszawa.
Informacyjna Agencja Radiowa
