Nad ranem na dachu budynku należącego do firmy ochroniarskiej G4S wylądował helikopter. Po chwili usłyszano kilka silnych eksplozji. Nie wiadomo, czy bandyci torowali sobie drogę do skarbca ładunkami wybuchowymi czy tez używali granatów hukowych, by sterroryzować pracowników.
Świadkowie twierdzą, że widzieli dwóch bandytów wrzucających do helikoptera worki. Prawdopodobnie były w nich pieniądze.
W związku z napadem można spodziewać się braku gotówki w rejonie Sztokholmu, bo okradziona firma zaaopatruje w pieniądze bankomaty i sklepowe kasy.
Cał napad trwał około 20 minut. Porzucony helikopter przestępców został wkrótce znaleziony na przeciwległym krańcu Sztokholmu. Okazało się, że ukradziono go dzień wcześniej z jednego z klubów lotniczych. W pościgu za przestępcami nie mogły uczestniczyć helikoptery policyjne, bowiem na ich lądowisku umieszczono pakunki imitujące bomby.
Szwedzkie media zastanawiają się, jak to możliwe, że loty helikoptera bandytów nad Sztokholmem nie zostały odnotowane przez systemy ochrony przestrzeni powietrznej.