Dwie osoby zostały postrzelone w dzielnicy biznesowo - turystycznej Bangkoku. Niedaleko stąd znajduje się główna baza antyrządowych "Czerwonych koszul". Z wojskiem starło się tu około 30 demonstrantów. Jeden z protestujących był uzbrojony w pistolet. Manifestanci rzucali w żołnierzy kamieniami i koktajlami Mołotowa.
Trzecia osoba została postrzelona kilka kilometrów dalej - na północ od obozu "Czerwonych koszul". Mężczyzna jadący motocyklem został trafiony kulą przez snajpera.
Wojsko tajlandzkie wciąż naciera na pozycje antyrządowych demonstrantów. Do stolicy Tajlandii ściągani są dodatkowi żołnierze. Mają pomóc w odcięciu obozowiska "Czerwonych koszul" od reszty miasta.
Krwawe walki na ulicach Bangkoku toczą się już trzeci dzień. Demonstranci, okupujący od 6 tygodni centrum finansowe miasta, starli się z wojskiem, by zatrzymać blokadę ich obozowiska. W nocnej potyczce z soboty na niedzielę zginęło tu 16 osób. Wśród 141 rannych w walkach w centrum miasta są również obcokrajowcy, w tym jeden Polak.
Protesty w Bangkoku trwają od trzech lat. Zaostrzyły się jednak w ostatnich dwóch miesiącach. Zwolennicy byłego premiera Shinawatry - "Czerwone koszule" żądają ustąpienia obecnego rządu i rozpisania przedterminowych wyborów.