W czasie spotkania ze studentami dyrektor Radia Maryja miał sugerować, że Lech Kaczyński go oszukał. Prezydentową z kolei miał nazwać czarownicą.
Prokurator rejonowy Mariusz Rosiński w zeszłym tygodniu zapewniał, że sprawa powinna potoczyć się szybko, jak oryginały taśm dotrą do Torunia. Śledczy mięli miesiąc na decyzję, czy wszcząć postępowanie w sprawie znieważenia głowy państwa. Ten termin mija w połowie sierpnia, ale jeśli będzie taka potrzeba, może być przedłużony.
Na taśmach znajdują się zapisy dwóch wykładów wygłoszonych przez ojca Tadeusza Rydzyka w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej. Pierwsze nagranie ma niespełna godzinę, drugie - prawie półtorej. Śledczy mają utrudnione zadanie, ponieważ Kodeks Karny nakazuje ściagać z urzędu osoby, które publicznie znieważają prezydenta, jednak dyrektor Radia Maryja nie powiedział dosłownie, że Lech Kaczyński jest oszustem. Marię Kaczyńską nazwał wprawdzie czarownicą, ale obraza dóbr osobistych prezydentowej z urzędu nie jest ścigana.
Prokuratura oceni także, czy taśmy nie zostały zmontowane, co sugerują środowiska bliskie ojcu Rydzykowi. Tygodnik "Wprost" od samego początku zapewniał, że ma ekspertyzy, które dowodzą, że nie było żadnej manipulacji.
