Ukraińskie władze zapewniają, że walczą z piractwem. Mimo to nielegalne oprogramowanie można spotkać nawet w instytucjach państwowych. Wczoraj amerykański przedstawiciel do spraw handlowych skrytykował za to Ukrainę.
Rząd zapewniał niedawno, że do 2015 roku w żadnej instytucji państwowej nie będzie pirackiego oprogramowania. Na legalizację potrzeba jednak prawie 1,5 miliarda hrywien, czyli około 600 milionów złotych, a w budżecie na ten rok znalazła się jedynie 1/15 tej kwoty.
Według władz, obecnie 40% wszystkich używanych programów w instytucjach państwowych stanowią nielegalne kopie. Międzynarodowe korporacje wskazują jednak, że liczba ta jest większa i sięga 60%. W samej milicji co drugi program jest nielegalny.
Pirackie oprogramowanie można też kupić niemal na każdym bazarze i w małych sklepach. Można je też ściągnąć. Władze nie walczą z takimi stronami internetowymi, jak ex.ua, gdzie można znaleźć niemal każdy nowy program, film, czy płytę muzyczną.
W raporcie amerykańskiego przedstawiciela do spraw handlowych określono Ukrainę manem "kraju priorytetowego", co oznacza najgorszą ocenę z możliwych. Grozi to wycofaniem preferencji handlowych, czyli wprowadzeniem ceł na wiele towarów z Ukrainy.
Informacyjna Agencja Radiowa
