Dawni opozycjoniści wspominają, jak rodził się opór przeciwko bezprawiu komunistycznej władzy. Zbigniew Romaszewski, obecnie senator uważa, że momentem zwrotnym okazały się wiece potępiające robotników zwanych w ówczesnej oficjalnej propagandzie "warchołami" - robotników Ursusa i Radomia, którzy pierwsi wyszli na tory kolejowe i ulice miast, by głośno domagać się wolności i chleba. Komuna przegięła z wiecami - powiedział Zbigniew Romaszewski. Przypomniał, że na Stadion Dziesięciolecia w Warszawie spędzono wtedy około 100 tysięcy osób. Ci ludzie czuli się podle, że są zmuszani do występowania przeciwko tym, którzy walczyli o lepszą przyszłość również dla nich - powiedział senator Romaszewski.
Henryk Wujec przypomniał na czym polegały ścieżki zdrowia, przez które przechodzili protestujący robotnicy.
"Pierwsza ścieżka zdrowia była w Ursusie przy torach. Czasem dla zupełnie przypadkowego przechodnia, który nie brał udziału w proteście. Złapanego bili, prowadząc do milicyjnej suki. Potem suka podjeżdżała pod komendę w Ursusie i milicjanci bili go w drodze do budynku komendy" - wspominał Henryk Wujec.
Dzisiejsze spotkanie członków i współpracowników KOR na Uniwersytecie Warszawskim potrwa do wieczora, kiedy to wielu uczestników dyskusji przejdzie do Pałacu Prezydenckiego, by wziąć udział w ceremonii odznaczenia 87 dawnych opozycjonistów związanych z KOR-em. Lech Kaczyński zaprosił do Pałacu 1680 osób.
