Rekordowe upały w Waszyngtonie wywołały potężne burze. Pioruny biły
nieustannie przez półtorej godziny a wiatr miał siłę huraganu. "Byliśmy
wtedy w restauracji i myśleliśmy, że szyby eksplodują. Nigdy w życiu nie
widziałem czegoś tak potężnego". Najwięcej szkód wywołały przewrócone
drzewa, które zrywały linie energetyczne i niszczyły domy oraz samochody. Od
porażenia prądem zginęło kilka osób. Wśród 13 ofiar burz jest 91-letnia
kobieta, która zginęła po tym jak duże drzewo przewróciło się na jej sypialnię. Ponad 3 miliony osób zostało pozbawionych dostaw elektryczności, większość w aglomeracji waszyngtońskiej. "Nie wiem co zrobię co nie mam łączności telefonicznej, Internetu i prądu. Ale jakoś to będzie".
Mieszkańcom Waszyngtonu najbardziej doskwiera brak
klimatyzacji bowiem w mieście panują 38-stopniowe upały. Przedstawiciele firm energetycznych uprzedzają, że przywracanie elektryczności może w niektórych miejscach potrwać kilka dni.
Informacyjna Agencja Radiowa