W ostatnim słowie oskarżony, który przyznał się wcześniej do winy, oświadczył, że nie uważa się za złodzieja, ponieważ kierował się wyłącznie miłością do Kościoła i papieża Banedykta XVI.
Niewiernemu kamerdynerowi groziła kara czterech lat pozbawienia wolności. Prokurator zażądał trzech. Sad przychylił się do tego wniosku, złagodził jednak wyrok do osiemnastu miesięcy, biorąc pod uwagę nieokreślone okoliczności łagodzące. Nie wiadomo jeszcze, czy Paolo Gabriele wystąpi o rewizję tego wyroku, który jego obrońca uznał za dobry i wyważony. Być może już w najbliższych godzinach papież, w którego imieniu sąd Państwa Watykańskiego wydał ten wyrok, ułaskawi skazanego. Nie znana jest w tej chwili przyszłość byłego kamerdynera, który ma podwójne obywatelstwo - włoskie i watykańskie - i korzystał do tej pory ze służbowego mieszkania na terenie Watykanu.
Zdaniem obserwatorów proces przeprowadzony w nadzwyczajnym tempie nie przyniósł odpowiedzi na wiele pytań, związanych ze skandalem przecieków z papieskiego apartamentu.
IAR
