Punktualnie o 19:00, papież przybędzie na Plac św. Piotra, by przewodniczyć czterogodzinnemu czuwaniu w związku z dniem postu i modlitwy o pokój w Syrii, na Bliskim Wschodzie i na całym świecie. Ogłaszając go przed tygodniem, Franciszek wezwał rządzących, by zapobiegli zbrojnej interwencji w Syrii.
Kierując do nich ten apel, papież mówił o "krzyku wznoszącym się z coraz większym niepokojem z każdego zakątka ziemi, z każdego narodu, z serca każdego człowieka, z jednej wielkiej rodziny, jaką jest ludzkość".
Powołanie się na uczucia całej ludzkości nie było przesadą. Dowodzi tego odzew, z jakim spotkała się jego inicjatywa. Na całym świecie katolicy, wierni innych wyznań chrześcijańskich i innych religii, a także ludzie niewierzący udzielili jej masowego poparcia i - tak jak chciał Franciszek - przyłączyli się niej w sposób, jak uznali za właściwy.
Pościć i modlić się o pokój na świecie będą prawosławni z patriarchą Konstantynopola i Żydzi w rzymskiej synagodze; muzułmanie w meczecie Umajjadów w Damaszku, który Jan Paweł II odwiedził w 2001 roku i osoby nie związane z żadną wspólnotą wyznaniową.
We Włoszech dołączają do nich politycy, a nawet członkowie rządu, co jednak nie spotkało się z powszechną aprobatą, bo są wśród nich szefowie resortów spraw zagranicznych i obrony. Opinia publiczna uważa, że powinni niezwłocznie przystąpić do działania, a nie przyłączać się do modlitwy papieża.
IAR
