"Węgry osiadły na mieliźnie jak włoski statek wycieczkowy Costa Concordia, a liderzy lewicy zachowali się nieodpowiedzialnie, opuszczając pasażerów jak kapitan włoskiego statku" - powiedział premier.
Premier zastrzegł, aby Węgrzy nie oczekiwali cudów w roku 2012, ponieważ rok 2011 był "szokiem dla Unii Europejskiej", a Węgry są przecież członkiem Wspólnoty. "Musimy stawić czoła ogromnemu zagrożeniu, zwłaszcza narastającej recesji w krajach Unii" - podkreślił szef węgierskiego rządu. Zapewnił jednak, że w poprzednim roku prawica położyła podwaliny pod nowy ład polityczny i gospodarczy Węgier, a dzięki nowej konstytucji Węgry stały się silnym, niezależnym i wolnym krajem, którego głos jest dostrzegalny i respektowany w Europie. Podziękował wszystkim, którzy manifestując na ulicach Budapesztu dali wyraz "niesprawiedliwej, międzynarodowej nagonce na Węgry organizowanej przez europejską lewicę" i zademonstrowali poparcie dla prawicowych reform, które - zdaniem Orbana - akceptuje aż 83 procent Węgrów.
Viktor Orban przyznał, że niektóre decyzje jego rządu, które doprowadziły do zmniejszenia zadłużenia publicznego, być może były kontrowersyjne, zapewnił jednak, że były skuteczne, a bez nich "Węgry byłyby teraz takim samym bankrutem jak Grecja".
IAR