Podczas spotkania eksperci z 70 krajów omawiają kwestię przestrzegania bezpieczeństwa w siłowniach atomowych.
Eksperci obawiają się kolejnej eksplozji wodoru w pierwszym bloku siłowni w Fukushimie, dlatego do reaktora wprowadzany jest azot. Mimo, iż udało się zatamować szkłem wodnym silnie radioaktywny wyciek, nadal nie można uruchomić systemów chłodzenia i niemal wszystkie reaktory trzeba zalewać wodą. Okazało się, że w pierwszym reaktorze zniszczonych jest 70 procent prętów paliwowych, w drugim - 30 procent, a w trzecim- 25 procent. Trzeba nadal wpompowywać do oceanu ponad 11 tysięcy ton radioaktywnej wody ze zbiorników opadowych i z bloków reaktora piątego i szóstego. Operacja jest konieczna, ponieważ do opróżnionych zbiorników trzeba będzie przyjąć 20 tysięcy ton jeszcze bardziej skażonej wody, która utrudnia prace remontowe.
Stężenie jodu w wodach oceanu w pobliżu elektrowni jest aż siedem milionów razy wyższe niż przewidują normy. Aby zapobiec dalszemu skażeniu środowiska 16 kwietnia do Fukushimy przypłynie ogromna barka, która zbierze silnie skażoną wodę.
Zdaniem amerykańskich ekspertów biorących udział w wiedeńskiej konferencji skutków katastrofy nie można jednak porównywać z konsekwencjami wybuchu w Czarnobylu. Przedstawiciele Komitetu Naukowego Narodów Zjednoczonych do Spraw Skutków Promieniowania Atomowego (UNSCEAR) zapewnili, że w przeciwieństwie do Ukrainy - Japonia przeprowadziła sprawnie ewakuację obywateli z 20-kilometrowej strefy zagrożenia, wyeliminowała skażoną żywność, a skażenie radioaktywnym jodem na półkuli północnej jest śladowe i nie stanowi zagrożenia dla zdrowia ludzi.
IAR