Z sondaży exit polls wynika, że Konserwatyści mogli zdobyć 305 miejsc w Izbie Gmin, Partia Pracy - 255, a Liberalni Demokraci - 61. Oznacza to, że żadne ugrupowanie nie będzie mogło samodzielnie sprawować władzy. Trzeba do tego 326 mandatów. Pierwszy raz od II wojny światowej w Wielkiej Brytanii będzie musiał powstać rząd koalicyjny.
W Izbie Gmin ma zasiąść 650 posłów. Na razie wiadomo na pewno, kto zajmie 607 z tych miejsc. Konserwatyści mają 288 miejsca, Partia Pracy - 241, Liberalni Demokraci - 51, a inne partie - 27. Wśród pomniejszych ugrupowań 6 mandatów zdobyła Szkocka Partia Narodowa, 4 - irlandzka Sinn Fein, a 3 - walijska Plaid Cymru. Jeden mandat - po raz pierwszy w historii uzyskali Zieloni. W parlamencie zasiądzie liderka tego ugrupowania - Caroline Lucas.
Wielką Brytanią przez ostatnie 13 lat rządziła Partia Pracy. Przedwyborcze sondaże dawały Konserwatystom szanse na odebranie im władzy. Lider tego ugrupowania David Cameron powiedział, że laburzyści (Partia Pracy) stracili mandat do rządzenia państwem.
O tym, kto zostanie następnym premierem Wielkiej Brytanii zadecydują najpewniej liberałowie. Lider tego ugrupowania Nick Clegg podkreślił jednak, że wynik wyborów wciąż jest nieprzewidywalny. Dlatego polityk nie chce spieszyć się z podejmowaniem jakichkolwiek decyzji, o co też poprosił inne ugrupowania.