W obu krajach frekwencja spodziewana jest na poziomie około 30 procent i szanse na dostanie się do Parlamentu mają ekstremiści. Na Wyspach rośnie w siłę rasistowska Brytyjska Partia Narodowa, w Holandii duże poparcie ma skrajnie prawicowa Partia Wolności Geerta Wildersa, autora antyislamskiego filmu "Fitna", który wywołał kontrowersje na świecie.
Przebieg kampanii w Holandii i Wielkiej Brytanii też był podobny. Obrona interesów narodowych i sprzeciw wobec napływu imigrantów zarobkowych - te hasła pojawiały się najczęściej. Poza tym ponad połowa Holendrów mówiła, że płaci za dużo do unijnej kasy. Natomiast większość eurosceptycznych z natury Brytyjczyków tym razem na celowniku miała traktat lizboński.
W Wielkiej Brytanii euro wybory zapewne przerodzą się w wotum nieufności dla rządu. Dlatego prognozowany jest dobry wynik konserwatystów.
Po wyborach Torysi zamierzają utworzyć nową centroprawicową frakcję w Parlamencie, do której mają wejść deputowani z Prawa i Sprawiedliwości oraz czeskiego ODS-u.