Premier zorganizowała konferencję prasową tuż po tym, jak pojawiła się informacja o porannym spotkaniu prezydenta z Naszą Ukrainą. Wiktor Juszczenko miał na niej zagrozić, że jeżeli do wieczora nie powstanie koalicja Bloku Julii Tymoszenko i Partii Regionów, rozwiąże on parlament. Odrodzenia poprzedniego sojuszu, prezydent nie bierze pod uwagę.
Tymczasem Partia Regionów i Blok Julii Tymoszenko twierdzą, że żadne rozmowy o koalicji nie są prowadzone. Premier podkreśla, że jedynym możliwym wyjściem jest odrodzenie sojuszu z Naszą Ukrainą, ale zależy to od prezydenta ponieważ jej polityczna siła spełniła wszystkie stawiane przez niego warunki.
Informacje o tym, że to Wiktor Juszczenko nie chce odrodzenia koalicji Naszej Ukrainy z Blokiem Julii Tymoszenko potwierdził także Oleh Zarubinskyj, przedstawiciel Bloku Łytywna - ugrupowania, które ma dołączyć do tego sojuszu. "Prezydent chce pokazać, że robił i robi wszystko, aby parlament działał, a oni, za przeproszeniem, to debile, którzy nie mogą się porozumieć" - zaznaczył.
Rozpad koalicji Naszej Ukrainy i Bloku Julii Tymoszenko rozpoczął się jeszcze w czerwcu, kiedy to odeszło z niej dwóch deputowanych związanych z prezydentem. W ten sposób sojusz miał równo połowę głosów w Radzie Najwyższej. Rozpad został przypieczętowany wspólnym głosowaniem, na początku września, Bloku Julii Tymoszenko i Partii Regionów za ustawami ograniczającymi władzę Wiktora Juszczenki. Prezydent je zawetował, a ugrupowanie premier nie poparło odrzucenia weta. Był to jeden z warunków odrodzenia starej koalicji z udziałem Bloku Łytwyna. Julia Tymoszenko spełniła także inne, które stawiał prezydent. Wiktor Juszczenko twierdził jednak, że nie wierzy w to, co robi premier.