Policja zmobilizowała 4 i pół tysiąca funkcjonariuszy i wieczorem w sobotę aresztowała 200 osób. Ponad 140 z nich stanie przed sądem pod zarzutami wandalizmu i czynnej napaści na policjantów.
Odpowiedzialny za akcję komendant Bob Broadhurst powiedział radiu BBC, że nie mógł zapobiec aktom przemocy, bo Scotland Yard skierował większą część środków wywiadowczych na potrzeby walki z terroryzmem."Czytaliśmy czaty internetowe, staraliśmy się dociec, jakie były plany i gdybyśmy wpadli na trop spisku kryminalnego, wkroczylibyśmy."
Komendant Broadhurst odpierał też zarzuty, że po zbyt brutalnej reakcji na poprzednie protesty.
Policja boi się teraz działać zdecydowanie:"Każdy ma prawo do pokojowego protestu, nie wolno nam o tym zapominać. W centrum Londynu zjawiło się ćwierć miliona ludzi i nie wiedzieliśmy kim było tych 500 gotowych do aktów przemocy" - mówił Broadhurst.
Po sobotnich rozruchach w brytyjskich mediach pojawiły się spekulacje, że anarchiści i inne grupy będą chciały zakłócić za miesiąc ślub księcia Williamaz Kate Middleton.
IAR