Brytyjski premier David Cameron starał się nieco osłodzić tę ocenę, ale i on przyznał, że osiągnięta na szczycie ugoda nie była "heroiczna": "Tego sie nie da rozwiązać z dnia na dzień. Ale przynajmniej dyskusja toczy się we właściwy sposób, wielostronnie, bez wymiany ciosów i egoistycznych posunięć" - mówił Cameron.
Brytyjski kanclerz skarbu, George Osborne dodał, że Zachód musi uznać, że przyczynił się do pogłębienia problemów świata."Musimy to uznać zwłaszcza w naszym kraju, że budowaliśmy swoją gospodarkę na długach i mieliśmy najwyższe manko wśród państw z deficytem" - przyznał.
Komentator ekonomiczny dziennika "Independent" podkreśla, że żaden szczyt G-20 od czasu londyńskiego w kwietniu 2009 roku nie osiągnął tego stopnia jedności, i że obecnie znów retoryka przeważa nad czynami. Podobnego zdania jest komentator "Financial Timesa", który napisał: "grupa 20 wiodących gospodarek czyni niewiele, by oddalić wiszący nad światem konflikt walutowo-handlowy. Jej ogólnikowe komunikaty nie są w stanie ukryć głębokich różnic."
Informacyjna Agencja Radiowa