Władimir Putin wyjaśnił swoim gościom, że umowa z Miedwiediewem na temat "roszady" u steru polegała na ocenie, który z nich ma większe szanse na to, by zostać prezydentem. Okazało się, że premier ma dwa punkty przewagi, co go nie dziwi, ponieważ - jak twierdzi - zmniejszyła się o połowę liczba ubogich, a dochody wzrosły więcej niż dwukrotnie.
Tandem Putin-Miedwiediew uratował Rosję rozpadającą się na kawałki, ożywił armię, przyczynił się nawet do przyrostu naturalnego. "Ludzie wiedzą, że wszystko to zrobił rząd, stąd moja kandydatura" - mówi kandydat na prezydenta. Putin zaprzecza jakoby dławił opozycję. Manifestacje swoich przeciwników uważa za coś normalnego, jest jednak przekonany, że są oni wciąż w mniejszości. "Naszą strategią pozostaje dialog" - zapewnia.
Nie umie odpowiedzieć, jak on sam rozwiązałby kryzys gospodarczo-finansowy w UE , gotów jest jednak pomóc jej przywódcom, chociażby dlatego, że 40 procent rosyjskich rezerw jest w euro. Putinowi zależny na tym, aby jak najszybciej zakończyła się wojna domowa w Syrii, nie jest po żadnej ze stron. Uważa, że najgorszy pokój jest lepszy od - jak to ujmuje - "dobrej wojny".
IAR